wtorek, 7 lutego 2017

Inspirujący ludzie, wywiad z Izabelą z bloga www.izzynatropie.pl

Witaj, dzisiaj zapraszam Cię na wywiad z Izabelą właścicielką bloga izzynatropie.

A: Witaj, bardzo proszę przedstaw się czytelnikom. 

I: Dzień dobry! Nazywam się Izabela Gettel, jestem z zawodu hodowcą koni i fotografem. Na co dzień zajmuję się swoim szesnastoletnim kocurem Maxem, jeżdżę z siostrą i jej chłopakiem oraz watahą 7 psów na wyścigi psich zaprzęgów, a gdy mam kilka chwil wolnego czasu, zagrzebuję się w serialu, chodzę do kina lub czytam dobrą zagraniczną fantastykę.

A: Jak się zaczęła Twoja pasja do fotografowania ? 

I: Moja przygoda z fotografowaniem zaczęła się w 2010 roku, gdy moja starsza siostra dostała na święta lustrzankę. Często spędzałam czas u niej w domu, chodziłyśmy razem na spacery z jej psem Ziomkiem rasy siberian husky, który stał się moim pierwszym psim modelem. Dzielnie znosił pozowanie, bieganie za patykiem i piłką, a niedługo później zaczęłam jeździć z siostrą na zawody psich zaprzęgów. Można powiedzieć, że fotografii nauczyły mnie zwierzęta, co widać do dzisiaj – zdecydowanie łatwiej przychodzą mi kadry zwierząt – koni i psów, moich głównych tematów zdjęć, niżeli samych ludzi. 

A: Co jest Twoją inspiracją ? 

I: Praktycznie wszystko, co mnie otacza! W którymś momencie fotografia staje się „zboczeniem zawodowym”. Ktoś widzi brzydką, nijaką uliczkę – ja widzę świetne miejsce do sfotografowania; komuś nie podoba się jakaś osoba – dla mnie jest to niezwykle urodziwa osoba, która świetnie pasowałaby mi do sesji z psem lub koniem, którą chciałabym wykonać. Można powiedzieć, że podchodzę do otaczającego mnie świata nieco inaczej niż normalni ludzie, bo prawie wszystko rozważam pod kątem „tutaj byłaby fajna, klimatyczna sesja zdjęciowa; ta osoba świetnie nadawałaby się do koncepcji sesji, którą planuję”. Kilka osób już mi to wytknęło, ale gdy tylko spotkam się ze znajomymi fotografami, wszyscy przeżywamy to samo. Czasem wręcz zdarza się tak, że gdy jedziemy autem i widzimy świetnie oświetlone miejsce, wzdychamy do siebie głośno i komentujemy, kogo byśmy tam sfotografowali. 


A: Kto jest Twoim mistrzem ? 

I: Trudne pytanie, przyznam szczerze, ale jest kilka osób, które bardzo cenię w fotografii. Od początku mojej przygody z fotografią koni niezaprzeczalną inspiracją i mistrzem była, jest i pewnie będzie już zawsze – Kasia Okrzesik-Mikołajek. Jej zdjęcia koni są niesamowite, pokazują ich piękno, majestat i wolność, które tak cenię w tych zwierzętach. Aż chciałoby się kupić wszystkie, oprawić w ramy i powiesić na ścianie! 

Kolejnym mistrzem jest dla mnie Margarita Kareva – wiele jej zdjęć potrafi przenieść do innego świata – bajki, gdzie wszystko może się zdarzyć. Ujęły mnie sesje zdjęciowe jej autorstwa z udziałem zwierząt i po cichu marzę, że kiedyś też będę mogła się pochwalić takimi kadrami w portfolio.
Na spore wyróżnienie zasługują tutaj Kirsty Mitchell oraz AU-CONTRAIRE – co prawda fotografują głównie portrety modelek, ich zdjęcia są, tak jak Margarity, drzwiami do innego, niesamowitego świata. Każdy ze strojów zachwyca, kadry są dopieszczone pod każdym względem, modelki świetnie współpracują i efektem tego są zapierające ujęcia w portfolio obu pań. Gdy widzę ich kadry, zastanawiam się, z jakim zwierzęciem zestawiłabym te konkretne modelki w tych konkretnych lokalizacjach. Świetne ćwiczenie na pobudzenie kreatywności i stworzenie własnych projektów sesji zdjęciowych! 

Prawda jest taka, że fotografia współczesna jest o tyle piękna, że praktycznie każdy może stać się dla nas mistrzem. Co i rusz natykam się na niesamowitych artystów tworzących kadry nie z tego świata. I cieszę się, że mam dostęp do tych fotografii i mogę je podziwiać. Już teraz Facebook czy inne portale społecznościowe pękają mi w szwach od niesamowitych kadrów – ale to dla mnie dobre – mam ogromną dawkę inspiracji każdego dnia i wiem, że to, co robię, ma sens. 

A: Co byś doradziła komuś, kto dopiero zaczyna swoją przygodę z fotografią ? 

I: Przede wszystkim nie poddawać się – ta mnogość innych fotografów, o których wspominałam wyżej, może czasem przytłaczać. Ktoś może pomyśleć sobie – ja tak nigdy nie będę umieć, nie ma sensu. Jest sens!  Dzięki popularyzacji fotografii oraz ogólnodostępności materiałów do nauki można dokonać wręcz niemożliwego. I trzeba pamiętać, że każdy kiedyś zaczynał, więc nawet jeśli na początku jest ciężko, zawsze znajdą się tacy, którzy będą wspierać na każdym kroku i dopingować. Warto podpatrywać lepszych, wrzucać swoje zdjęcia na grupy fotograficzne, prosić o rady, pomoc – kiedyś to na pewno zaprocentuje! 

A: Opisz swój najtrudniejszy projekt. 

I: Wszystkie te, których jeszcze nie wykonałam! Organizacja kilku rzeczy, które są przede mną, to spore nakłady finansowe, czasowe, a przede wszystkim wahanie – czy robić teraz, czy jeszcze poczekać i nie wychylać się przed szereg. Jestem pod tym względem perfekcjonistką – jeżeli tworzę projekt, angażuję się w niego – chcę, by wypadł jak najlepiej, zwłaszcza ten, który jest ściśle związany z moją pasją. Stąd wszystkie sesje zdjęciowe, których jeszcze nie wykonałam, a chcę je zrobić – są moimi najtrudniejszymi i największymi wyzwaniami.
Dla fotografa dziecięcego czy krajobrazowego każda moja sesja z udziałem zwierząt może być trudnym projektem. Bo to tylko zwierzę – wszystko się może zdarzyć. Koń może się spłoszyć i kogoś stratować, pies odwróci się ogonem do obiektywu, skunks czy sowa odmówią kompletnie współpracy. Niedawno wykonywałam sesję zdjęciową na zaliczenie jednego z przedmiotów na studiach i potrzebowałam na planie zdjęciowym kilku lamp, konia wykonującego sztuczki oraz dzieci-gimnastyczki. Wszystko mogło pójść źle! Na szczęście odpowiednie przygotowanie do sesji, świetni modele i pomocnicy sprawili, że zdjęcia poszły w miarę sprawnie, a ja dzięki nim zaliczyłam nie tylko studia, ale też obroniłam pracę dyplomową. I mam wspaniałe kadry, które do dzisiaj cieszą fanów i mnie. 

A: Czy rzeźbienie bycie fotografem jest opłacalne finansowo ?

I: Oczywiście, że tak! Wszystkie pieniądze, które zainwestowałam w warsztaty i plenery fotograficzne zwróciły mi się w postaci nowych fanów i klientów, o czym zresztą pisałam u siebie na blogu. Każda inwestycja w pasję, której się poświęcamy, nie jest złą inwestycją – pytanie tylko, czy później skorzystamy z tego, co dostaniemy w zamian w postaci pozytywnego feedbacku czy ofert od klientów. Efektów możemy nie dostać od razu – ale kiedyś przyjdą. Dlatego tak ważne jest rozwijanie się i dążenie do szukania nowych możliwości rozwoju.
Ja, mimo że fotografuję już 7 lat, nadal poszukuję nowych wyjazdów fotograficznych – nawet jeżeli nie dowiem się czegoś super wartościowego, to poznam świetnych ludzi, sfotografuję coś nowego i ciekawego, a także odwiedzę interesujące miejsca.

A: Fotografia to Twoje hobby, czy zawód ? 

I: I jedno, i drugie! Od zawsze byłam zwolenniczką całkowitego poświęcania się swoim pasjom i przekuwania ich w zawód. Dlatego zostałam z zawodu hodowcą koni, instruktorką jazdy konnej, a także fotografem i studiuję dziennikarstwo ze specjalizacją fotografia, co jest kontynuacją poprzednich studiów fotografii artystycznej. Wszystkie moje wybory były podyktowane pasjami, by połączyć je w jedno. Piszę na blogu o fotografii i zwierzętach, co chwila wyjeżdżam na sesje, gdzie fotografuję niesamowite konie, psy czy inne czworonożne stworzenia – lepszej pracy nie mogłam sobie wymarzyć! Choć nie zawsze jest łatwo, choć często dopadają mnie wątpliwości, ciągle odnajduję w tym wszystkim iskierkę nadziei - pozytyw, który daje ogromnego kopa oraz energię na dalszy rozwój i działanie. 


A: Jak udaje Ci się pogodzić życie codzienne z Fotografowaniem ?

I: Czasami jest bardzo ciężko. Niestety nadal bardzo wielu ludzi uważa, że fotografia jest prosta – pstrykam kilka fotek i gotowe. Prawda jednak jest taka, że sesja w plenerze może trwać do 3 godzin, a później kolejne 12 (jak nie więcej) siedzę przed komputerem, przeglądając zdjęcia, wybierając najlepsze, poświęcając każdemu kadrowi tyle czasu, ile potrzebuje, by stać się perełką. Jedno zdjęcie wymaga 5 minut obróbki – inne nawet godziny. A gdzie sen, gdzie obowiązki domowe, normalna praca, spotkania ze znajomymi, zwykły odpoczynek od problemów? Często zdarzają się klienci, którzy chyba nie dopuszczają do siebie myśli, że fotograf to nie robot – ma też swoje obowiązki, potrzeby i żyje jak każdy inny człowiek. 
Na całe szczęście kocham fotografię na tyle mocno, że nawet tak uparci klienci nie są w stanie zbrzydzić mi pracy i serca, które wkładam w każdy kadr.

Dziękuję za udzielenie mi wywiadu. I życzę powodzenia w dalszych projektach. 

5 komentarzy:

  1. Fotografia jest trochę bardziej opłacalna od malarstwa, ale to zatrzęsienie domorosłych fotografów mnie przeraża...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, ale niestety wiele osób uważa, że zdjęcia należą im się... najlepiej za darmo. By utrzymać się z tego na znośnym poziomie, trzeba fotografować śluby lub być fotografem reklamowym. Fotografia zwierząt czy inne odłamy mają gorzej. Znam bardzo mało osób nie tylko z Polski, ale i z całego świata, które utrzymują się tylko i wyłącznie z fotografowania zwierząt.
      Mnie bardziej przeraża to, że wielu fotografów starszej daty jest na tyle zgorzkniała, że siedzi po dniach i nocach na Facebooku i krytykuje młodych twórców, jakby nie mogli znieść faktu, że ktoś w wieku 15 czy 20 lat może już mieć ogromny talent i masę fanów.

      Usuń
  2. I nie mówię, o pani z artykułu:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dziękuję za ten wywiad! Zawsze mi miło, gdy mogę opowiedzieć o swoich pasjach :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawa rozmowa. Zaraz zajrzę na blog.

    OdpowiedzUsuń